Decoupage Blog i Szkoła Asket

Jak to było na początku

Co mnie inspiruje,

Napiszę dzisiaj trochę o moich inspiracjach i irytacjach decoupażowych. Każdy kiedyś zaczynał i w sumie nie tak dawno ja 🙂

Moje pierwsze zetknięcie z decoupage było dość przypadkowe. Tak naprawdę sama nie wiem jak to się stało, że zaczęłam zajmować się decoupage. Pamiętam, że szukając inspiracji dotyczących rozwoju mojego salonu ezoterycznego natknęłam się na włoską stronę, gdzie było zdjęcie udekorowanego pudełka w motywy różane. W pierwszym momencie myślałam, że na pudełku jest namalowany wzór, ale na następnej stronie zobaczyłam gładkie, drewnianie pudełko, a obok niego leżała rolka papieru z tym samym wzorem, co na pudełku udekorowanym. Nie znając włoskiego domyśliłam się, że wzór na pudełku został naklejony. Potem już było oglądanie tysięcy różnych stron z pracami, i pierwsze samodzielne próby dekoracji. Właściwie to sama nauczyłam się decoupage metodą prób i błędów.

Nie miałam wtedy żadnego aparatu fotograficznego (nie było ich z komórką :)), nie mówiąc o marzeniach o stronie internetowej, więc prawie nie mam z tego czasu zdjęć.

W sumie nie było to wcale tak dawno, bo 4 lata temu, ale to i tak dużo jak na polski decoupage. W 2003r. papierów do decoupage nie można było dostać w ogóle w sklepach, a Greglis przyklejała serwetki na białko.

Decoupage w obecnym, polskim wydaniu przywędrował do nas z Włoch. Jest kolorowy i kiczowaty, ale dla mnie to dobrze, bo nigdy nie zaczęłabym dekorować, gdybym miała opierać się na decoupage w wydaniu angielskim. Po prostu mi się nie podoba.

Jednymi z pierwszych prac, które mnie zachwyciły w internecie, i które zapamiętałam były prace z galerii DEKA, która niestety już nie istnieje. Pamiętam, jak wiele razy wchodziłam na ich stronę i zachwycałam się każym udekorowanym przedmiotem.

Zachwycały mnie także prace Marty z Drewnianej Doliny. Mistrzowskie cieniowania i charakterystyczny styl dekoracji do dzisiaj często naśladowany przez innych. Dzisiaj Martuszka bardziej skłania się ku prostocie i cartonage, co mi się mniej podoba. Jednak wyczucie kolorów i wzorów w jej pracach nadal niezmiernie mi się podoba.

Ogromnie podobały mi się również i nadal podobają prace Ewy-Wagi z Cafeartu. Są jednocześnie bardzo romantyczne, nieprzeładowane i dopracowane. To samo jeżeli chodzi o dekoracje Emilii z Kaiem – bardzo lubię jej duże spękania z crackle Decomanii.

Ciekawe i nieco inne niż poprzednie są prace Wendy – łączy ona klasyczny decoupage z techniką serwetkową.

Podziwiam prace Kasi – Greglis z Carty, choć wolę jej starsze prace, może nie tak dopracowane jak te ostatnie, ale bardziej do mnie przemawiają (Dzisiaj Greglis skłania się ku klasycznemu decoupage). Szczególnie podobają mi się jej bombki, pudła na kapelusze i kolorowe manekiny.

Piękne prace w charakterystycznym stylu robi Ilona Matuszewska – jej prace w stylu retro, głównie w kolorach sepii są moim zdaniem doskonałe. Często przypominają mi pierniczki lekko przysypane cukrem pudrem! Uwielbiam jej prace, bo mają „melancholijną duszę”.

 

To by było na tyle. Obecnie wiele motywów się powtarza w różnych pracach i niewiele jest prac które mnie szczególnie zachwycają. Może to po prostu zmęczenie materiału… Czas płynie, my się zmieniamy i kilka osób, o których wcześniej wspomniałam robi mało lub wcale. To mnie trochę dołuje, bo z przyjemnością obejrzałabym ich nowe prace. Dlatego często szukam teraz inspiracji poza decoupage.

 

manekin decoupage

a co irytuje

Najbardziej irytują mnie obrazki różnych artystów ściągnięte prosto z netu i obklejone po całości. Potem cały „rój zakochanych w decoupage” zachwyca się kolejną pracą, która nic a nic nie ma wspólnego z decoupage. Najgorsze jest to, że porównują potem taką oklejankę z decoupage np. Greglis, która wycina motywy wielkości małego paznokcia i układa kompozycję jak puzzle 2000. Jak się ma jedno do drugiego? Niby nie ma, ale niesmak niesprawiedliwej oceny pozostaje.

Irytują mnie także domorosłe półroczne specjalistki od decoupage, które naoglądawszy się różnych prac, a jest ich teraz dziesiątki tysięcy, tworzą swoją wyklejankę na podstawie pomysłów innych. W ich pracach nie ma żadnej oryginalności, jest co najwyżej poprawność, a często błędy kolorystyczne albo kompozycyjne. Najbardziej żałosne jest to, że nie przyznają się do swoich inspiracji i robią z siebie wielkie guru. Na szczęście jest tak, jak to moja dziewięćdziesięciopięcio letnia ciocia mówi: ta krowa która dużo ryczy, mało mleka daje. Trochę pokory życzę.

Dodano 10.03.2009 r.

Poniżej wklejam kilka linków do prac osób, które w jakiś sposób mnie inspirują. Naprawdę jest na co popatrzeć.

Z uwagi na oburzenia niektórych osób, co do tego wpisu, uprzejmie informuję, że prace i osoby te wybrałam celowo, gdyż wpis ten jest o moich inspiracjach, a te prace mnie właśnie inspirują. Często wracam do nich, trochę z rozrzewnieniem. Nie znaczy to, że teraz decoupażystki nie robią ładnych prac – patrz tytuł postu brzmi: „jak było na początku”

Jeżeli twoja opinia jest inna, albo masz pretensje, że nie umieściłam Cię na mojej liście – sorrki, widocznie, albo zapomniałam o Tobie, albo mnie nie inspirujesz. Kolejność linków jest przypadkowa.

galeria 01

galeria 02

galeria 03

galeria 04

galeria 05

galeria 06

galeria 07

galeria 08

galeria 09

galeria 10

galeria 11

galeria 12

galeria 13

1 thought on “Jak to było na początku”

Skomentuj Anonim Cancel Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top