Zdarzyła się rzecz niesamowita…
3 latemu zmarł nagle na jakąś dziwną wirusową chorobę nasz ukochany pies Jogi, który był z nami 11 lat.
Był to dla nas wielki szok, gdyż Jogi był zdrowy, szczepiony i nawet nie wyglądał jak na swój wiek. Najprawdopodobniej po przeprowadzce mojej mamy do nowego domu nie mógł dostosować się do nowych warunków i mniejszego ogrodu.
W każdym razie do dzisiaj nie możemy się pogodzić z jego stratą…
Aż tu dzisiaj moja mama dzwoni do mnie, że na podwórku ma Jogiego…
Przybłąkał się i wygląda na rocznego psa…
Czyżby nowa inkarnacja? Ze zdjęcia wygląda że chyba tak. Kiedy go zobaczę na własne oczy w przyszłym tygodniu to się przekonam.
Na zdjęciu jest Jogi
a na tym nowy pies… (zdjęcie jest nie wyraźne, bo robione komórką)