Gdy przychodzi lisopadowa plucha i zmino, nachodzi mnie ochota na oglądanie czegoś takiego.
Bardzo lubię ten kawałek, zresztą ta scena wylansowała nie tylko samą Marylin. Na pewno każda trzydziestolatka pamięta Madonnę kopiującą ten „teledysk”.
Ja jednak, pomimo, iż lubię Madonnę, wolę oryginał.
Oglądając stare Hollywodzkie produkcje zawsze zachwycam się idealnym światem wykreowanym przez wytwórnie filmowe. Każdy szczegół jest dopracowany, nawet różowa suknia na malinowym tle…
Polecam obejrzeć kawałek zwracając uwagę na kolorystykę scenografii i kostiumów.
Kolorystykę zawsze można skopiować do swojego dziełka decu 🙂