Rozpoczął się kolejny tydzień i z dnia na dzień jesień okrywa czerwienią i brązem cały świat.
W sobotę przed kursem zrobiłam na szybko zdjęcie dzikiego wina przed Panoramą.
Pomimo pięknych kolorów i nostalgicznych widoków dla mnie zaczyna się okres przeziębień i ciągłych bólów zatok i gardła 🙁 Pisząc to teraz chusteczki z pod nosa nie odciągam.
Zrobię sobie gorącej aromatycznej kawy:)
Jesień bardzo dobitnie nam komunikuje, że nadchodzi zmiana…
Wieje wiatr, a ja z każdą sekundą mego życia na Ziemi staję się czymś innym.
Zmiana jest podstawą naszego życia. To zmiana powoduje że istniejemy.
Ta planeta szykuje się do dużej zmiany… nie ma to związku z końcem świata, czy apokalipsą o której
piszą różni oszołomi. Jest mi trudno to wyjaśnić, głównie to odczuwam.
Myślę, że tkwi we mnie instynkt jak u wielu istot których zrodziła.
Naprawdę trudno cokolwiek pisać, jeżeli nikt tego nie rozumie.
Skrawki pamiętnika z 1991 lub 90 roku, nie pamiętam dokładnie daty. Na kartce niestety się nie zachowała.
„Spada liść
jeden drugi
ziemia zamarza
cisza
lód się topi
motyl rozwija skrzydła
umiera
liść spada trzeci
zamarza ziemia
umiera
topi się lód
koniec, bez końca „