Marylin należy do tych postaci, które w moim życiu wnoszą dużo inspiracji i nie chodzi tylko o decu. W niektórych osobach jest pewna magia, która sprawia, że patrząc na nie, rzeczywistość staje się fascynująca i inna od szarości, która nas otacza. Należę do osób, które nie lubią szarzyzny i przeciętności odwzorowywanej w filmach. Dla mnie film to rozrywka, która mnie przenosi w świat fantazji i piękna. Fascynujące są filmy z Marylin Monroe, nie kategoryzując, czy była dobrą aktorką czy nie… Coś powoduje, że za każdym razem, gdy ją oglądam, myślę sobie, że dla takiej bognii ekranu raz po raz warto włączyć dvd i po raz kolejny oddać się miłej podróży w świat fantazji.
Jedna z kultowych scen kultowych z filmu „Niagara”. Najbardziej podoba mi się mina Marylin w chwili, gdy jej mąż niszczy płytę – to mina bezcenna 🙂