Rozpoczął się dla mnie okres masakry zdjęciowej. Bombki i wszystkie świecidełka z brokatami, złoceniami na zdjęciach wychodzą okropnie, jeżeli się ich dobrze nie oświetli. Niestety okres jesienno-zimowy nie daje nam dużo światła słonecznego. Wobec czego dwoję się i troję, aby jako tako wyglądało to to na zdjęciu.
Szklane medaliony z efektem perłowych mas, reliefami, sztucznymi perełkami w płynie, mikrokulkami, w stylu wiktoriańskim, to jedna z propozycji warsztatów przedświątecznych. Termin warsztatów wkrótce. A jutro kolejne przygotowane projekty.
Bardzo panią podziwiam za pomysłowość i duszę jaką wkłada pani w swoje prace. Po przeczytaniu jednak pani wpisu na blogu z dnia 2 listopada zeszło ze mnie całe powietrze. Nie chodzi o sam fakt (jako fakt w ogóle) opisania przez panią całej sprawy na blogu, ale o styl, sposób i rodzaj energii jaką pani w nią włożyła. Nie było żadnej kradzieży. Pani „Kasia” zrobiła tę pracę swoimi metodami, materiałami, wkładając w to swój potencjał powiedzmy manualny. Też potrafię to zrobić swoim sposobem nie używając do tego celu materiałów „Basi” ponieważ nie wiem i nie chcę wiedzieć jakich użyła. Mogę namalować sto obrazów Leonarda i je sprzedawać jako zwykły obrazowy szmelc na rynku w Krakowie i nikt mnie nie będzie posądzał o kopiowanie Leonarda. To śmieszne i oczywiste. Każdy plastyk to potrafi. Nie wiedziałam, że lampiony są pani. Zrobiłabym taki lampion z zamkniętymi oczami i mam prawo własnymi siłami zrobić „na oko” taki sam nie mając pojęcia z jakich materiałów powstał. Mam prawo również powiedzieć wszystkim zainteresowanym jak go zrobiłam pod warunkiem, że nie byłam u pani na kursie co wiązałoby się z podaniem identycznej metody jego pomysłodawcy czyli sprzedażą kradzionego pomysłu niewątpliwie. To jest jednak aspekt bardziej etyczny niż prawny, chyba, że lampion wylądował w urzędzie patentowym? Mając odrobinę wyobraźni i zdolności manualnych i znając właściwości preparatów można zrobić wszystko w decu. Pani „Kasia” nie ukradła pani „Basi technologii produkcji jajka. Dobrze pani o tym wie. Nie była na jej kursie i nie podała potem internautom jota w jotę sposobu jego wykonania. To byłoby rzeczywiście bardzo niestosowne. Wiele piekarni robi wspaniały chleb. Skądś się to chyba wzięło prawda? Czy pani to nazywa kradzieżą?
Jedni podglądają drugich. Większość aut to coupe… czy to kradzież? Modna jest biżuteria wrapping…ależ tak. Sama ją noszę i nie kupuję, a robię lepszą niż w niejednej galerii w sieci. Słynne drzewko w okręgu potrafią już zrobić wszyscy zainteresowani wrappingiem. Kiedyś takie drzewko też było jedynym w swoim rodzaju. Ale rozeszło się po świecie zdecydowanie szybciej i efektowniej niż pani lampiony i jakieś tam jajko pani Basi. Notabene jajko pani „Basi” widziałam już wcześniej pod postacią świeczki (ta sama technika). Czasem możliwość kopiowania jest etapem przez który trzeba przejść aby porównać oryginał z kopią i aby ocenić czy 'to” się udało skopiować. Czy technicznie idziemy w dobrym kierunku. Jeśli to się nam udało to kolejne prace mogą już być zdecydowanie inne. Jajko może nagle stać się świeczką, czy świeczka jajkiem a lampion bombką czy na odwrót itd.
Jeśli w danym sezonie letnim modne są japonki to szereg firm (co to za filozofia japonki…ale ktoś kiedyś taki model wymyślił …i co z tego skoro tysiące firm produkuje identyczne. Nikt nie robi z tego afery. Mówię niemal, bo przecież czymś się tam różnią, chociażby rodzajem zastosowanego materiału. Jeśli coś jest na prawdę extra, ląduje w urzędzie patentowym… ale czy takie jajko dałoby radę? Czy taki lampionik? Mnie ta sprawa śmieszy. Potrafię też szyć… całkiem dobrze. Ostatnio zobaczyłam sukienkę w jednym z firmowych sklepów z odzieżą dziecięcą. Nie mogłam się oprzeć. Cyknęłam kilka zdjęć, kupiłam materiał (podobny kolor i faktura) i uszyłam dla córki. Wszyscy zainteresowani są pod wrażeniem. Powiedziałam im nawet jak to uszyłam. Czy pani również życzy mi aby opędzlowali mi konto? Nic o pani nie wiem, nie znam pani i nie oceniam ale małomieszczański, reakcyjny styl wpisu na blogu z opisaną historią „Kasi i Basi” sprawił, że machinalnie wrzuciłam panią do jednej z moich szuflad, której raczej nie zechcę otworzyć.