Święta, święta i po świętach. Jak zwykle zawsze nie mogę ich się doczekać, a gdy już przyjdą, całe spędzam na jedzeniu i leczeniu mojego bolącego brzucha, który przy tak dużej dawce urozmaiconego jedzonka zawsze daje mi się we znaki.
Poza tym zgadnijcie co w te dni może robić decumaniaczka? Poniżej to, co udało mi się skończyć przez te parę świątecznych dni. Motywy oczywiście specjalnie wybrane przez właścicielkę owych przedmiotów – moją mamę.
Z pseudocynowego talerza, który kiedyś zrobiłam powstał zegar do przedpokoju. Kropki przedstawiające godziny są ciemnozielone, jednak na zdjęciach wyszły zupełnie czarne.
Talerz przed metamorfozą można zobaczyć w mojej galerii.
Metalowa puszka na ciasteczka dostała nową szatkę – fiołkową:
dwie butelki:
butelka- pojemnik na kawę:
Odnowiona deska na klucze:
Zdjęcia są z mojej komórki, więc nie są najlepszej jakości.
Została jeszcze mi do skończenia bańka na mleko i tarcza drugiego zegara, którą skończę po powrocie do Wawy.