Bawię się trochę złoceniami. Nie używałam tej techniki, bo złocenia przywodziły mi na myśl zbytni przepych. Ostatnio jednak wracam do technik mało przeze mnie lubianych. Próbuję je oswoić, bo jak wiadomo narząd niewykorzystywany (tu czytaj technika) z czasem zanika. Im więcej złoceń wykonuję, tym bardziej mi się one podobają, bo złocenia (srebrzenia) to nie tylko ikony i święte obrazki, ale cała masa niewykorzystanych pomysłów.
Pokażę Wam więc ostatnio zrobione przeze mnie złocone decoupaże. Na pierwszy rzut wybrałam kielich, który moje uczennice ochrzciły jako mszalny :). Naprawdę śmiesznie wyszło, bo podczas dekorowania, nie myślałam, że tak się będzie kojarzył. Nie chciałam zrobić kolejnego kielicha z kwiatkami (czyt. różami), a ten motyw winogrona bardzo mi się spodobał.
Zabawa ze złotkami jest naprawdę fajna, ale nie jest taka prosta. Chodzi mi tutaj o kompozycję, czyli połączenie złoceń z elementami decoupage. Bardzo jest trudno nie przedobrzyć i nie nakłaść za dużo wszystkiego.
Bardzo śliczne.
Pozdrawiam
Hanna