Bardzo Wam dziękuję za tak miłe komentarze, naprawdę bardzo mi miło, dziękuję za życzenia kolejnej pięciolatki, obiecuję, że na pewno będzie jeszcze lepsza. Kocham to co robię i wierzę, że każda pasja – czyli robienie coś z miłością i determinacją nie krzywdząc innych – zawsze zrwraca się z nawiązką. Jestem w uprzywilejowanej pozycji, po mam okazję moją pasją zarażać też innych. Bardzo się z tego cieszę i często pokazuję na blogu prace zdolnych pań przychodzących na moje zajęcia. Oczywiście nie zawsze mam pod ręką aparat, często po prostu w pośpiechu robię zdjęcia i niewiele z tego widać. Tym razem jednak się udało 🙂
A gwoli zdolnych studentek, przedstawiam Wam prace z warsztatów Ewy, która przeszła już przez wszystkie mojej kursy, a dopiero niedawno dała się przekonać do malowania patchworkowego. Kurs miał się odbyć grupowy, ale w ostatniej chwili okazało się, że ostatecznie pozostałe panie nie mogą przyjść i kurs odbyłam tylko z Ewą. Siedziałyśmy i plotkowałyśmy przy patchworkach do dwudziestej – a efekt pracy Ewy – poniżej. Ja przez cały kurs dokańczałam mój chustecznik patchworkowy, który mieliście okazję oglądać w jednym z ostatnich postów.
Deseczkę Ewa zrobiła dla męża na walentynki – zapalonego wędkarza – stąd serducho i rybki. Kolorystyka miała być bardziej „męska”.
Druga praca to tarcza zegarowa, ale niestety nie wykończona, nie widać ostatecznego efektu zegara, więc wygląda jak obrazek.
Ewie tak spodobało się malowanie patchworków, że postanowiła podobnie ozdobić swojego manekina, którego możecie oglądać w trakcie „seminarium manekinowego”. Wkrótce pokażę kolejne zmagania z manekinami. Już powoli widać efekty.
!