Decoupage Blog i Szkoła Asket

Romantic Home i kilka refleksji

Od zeszłego tygodnia trochę choruję. Złapało mnie przeziębienie, które trzyma aż do tej pory. Co prawda chodzę i pracuję, ale w wolnych chwilach poleguję sobie, bo niestety strasznie słaba jestem. Warsztaty i kursy cały czas się odbywają, ale jak to w lecie można trochę od tłoku odpocząć. Dlatego nie robię teraz wiele. Mam wiele prac, które czekają na wykończenie, ale tak jakoś mi się nie chce. Nowych pomysłów mam całkiem sporo, nawet mi się śnią :), ale nie o tym chciałabym dziś.

Właściwie to dzisiaj pochodziłam sobie trochę po różnych stronach internetowych i naszła mnie  refleksja przemijania. Wiele ze stron o decu, które nie odwiedzałam już dawno, postanowiłam obejrzeć, i co się okazało? Wiele z tego już nie ma. Kilkadziesiąt stron nie było aktualizowane od dłuższego czasu. Zniknęło wiele sklepów i galerii internetowych. Wiele dziewczyn, które tworzyły swoje prace pełne zaangażowania i pasji już tego nie robi, albo nie pokazuje ich w necie. Ciekawa jestem, co się u tych osób dzieje, choć nie znam ich osobiście. Wiele z pięknych prac, które kiedyś podziwiałam poszło w niepamięć. Pomyślałam sobie, że dla każdego z nas czas układa różne scenariusze. Prowadzę tego bloga już piąty rok (musiałam spojrzeć na terminarz bloga, aby to napisać :)) i przez ten czas wiele się zdarzyło.

Wiedziałam, że decoupage będzie moją pasją przez jakiś czas, ale nie przypuszczałam, że aż tak długo. Takie długie decoupageowanie ma też swoje minusy. Naprawdę dużo już widziałam i mało rzeczy potrafi mnie zaskoczyć. Pojawia się tu syndrom „nowości”. Coś co nie jest inne i nowe, po jakimś czasie się nudzi. Dlatego tak powszechne jest szukanie nowych papierów, nowych serwetek, czy nowych przedmiotów do decoupage. U mnie też to występuje. Niestety nasz rynek niszowy nie pomaga w tym, a wręcz przeciwnie. Dystrybutorzy różnych marek preparatów i materiałów zamiast rozszerzać ofertę, albo nie mają nic nowego do zaoferowania, albo wręcz zmniejszają ofertę, czy ograniczają dostawy. Rozumiem, że na świecie jest kryzys, ale czy u nas w Polsce też? Ja tego nie zauważyłam, a wręcz przeciwnie mam wrażenie, że decoupage u nas dopiero się rozkręca… a tutaj:

Duża hurtownia TO DO została  już jakiś czas temu zredukowana do minimum. Decomania jedynie co nowego teraz oferuje to plastikowe miniaturki i duże wzory papierów na obrazy. A co, jeżeli nie lubi się tandetnych domków i nie ma miejsca na wieszanie dużych obrazów? Dystrybutor Dala od pół roku nie miał nowej dostawy preparatów.

Np. Stamperia wyprodukowała w tym roku katalog dla sklepów, który jest o jedną trzecią cieńszy od tego  z 2010, a połowa to artykuły inne niż decu.  Wiele papierów i preparatów wycofano, kierując się chyba rynkiem włoskim, bo u nich decoupage jest już 15 lat, ale u nas sprawa wygląda zupełnie inaczej. To, że kryzys (bardziej kreatywny) „nadciągnął na Włochy”, można zauważyć po ofertach warsztatów, jakie serwują producenci np. Stamperia od paru sezonów. Zawszse przeglądam przysyłaną ofertę warszatów (jeżeli chodzi o decoupage) i nie ma w nich nic, co przyciągnęłoby moją uwagę. Np. „hitem” ostatnich było naklejanie umaczanej w kleju szmaty i przyklejanie jej na blejtram. Może to i jakaś innowacyjna forma, ale kojarzy mi się ze skórzanymi obrazkami z upodobaniem wieszanymi w salonach w latach osiemdziesiątych. Dlatego niekoniecznie mam ochotę czegoś takiego się nauczyć na warsztatach instruktorskich. Naprawdę mało jest innowacji. Ostatnia oferta warsztatów Decomanii też mocno mnie rozczarowała.

Wiem, że wiele osób próbuje różnych technik, które coraz bardziej opanowują nasz rynek. Proponowano mi filcowanie, koraliki, itd, ale ja tego nie chcę robić. Po prostu nie mam do tego zacięcia, ani ochoty.

Przemijanie, przemijanie…. pamiętam jak kiedyś wszystko było tak nowe, wszystkiego było tyle, a teraz trochę smutno mi, bo pewne czasy minęły… i nie wrócą.

A poniżej, żeby was nie zasmucać duży zegar, o średnicy 40 cm, który leżał prawie 8 miesięcy zanim go skończyłam. Od początku miał być słodki i różyczkowy z rustykalnym cracklem. Wyszedł tak. To decoupage serwetkowy (wymyśliłam sobie nazwę dla tej techniki, bo motywy były wycinane) .Może trochę różyczek za dużo, ale nijak mniej mi nie pasowało, stąd jest wianuszek na około i dwie w środku. Wykończony matowym lakierem i pastą polerską wg pomysłu Ani z decuhobby.

 DECOUPAGE ZEGAR ROMANTIC HOME

a tak wygląda w przybliżeniu, kliknij na zdjęcie aby obejrzeć więcej. Na większym zdjęciu widać więcej spękań. Niestety format techniczny bloga nie pozwala na wklejanie zdjęć większych niż 500 px i często nie widać niektórych efektów.

DECOUPAGE SERWETKOWY

A tutaj trochę zabawy z photopaintem. Szkoda, że nie ma serwetek z niebieskimi różyczkami.

DECOUPAGE z serwetek

Pozdrawiam Was w tę wiosenną piękną noc. Właśnie wiatr wpada do mojego pokoju i przywołuje zapach świeżo rozwiniętych liści z pobliskich drzew…

Asket

1 thought on “Romantic Home i kilka refleksji”

  1. Chyba nie jest tak zle z naszym rynkiem, po prostu w koncu zaczela sie weryfikacja tego, co kto oferuje. Pracownie powstale po pomalowaniu 5 butelek zamykaja sie, hurtownie dziela sie rynkiem, wchodza nowe marki. Trzeba otworzyc sie na ludzi i rozejrzec wokol – w najmniej spodziewanych miejscach powstaja prawdziwe cuda i „nowosci” 🙂
    Pozdrowienia Dorota

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top