Dawno nic nie pisałam i mam trochę wyrzutów sumienia, jednak czasami muszę odpocząć od komputera. Porobić trochę innych rzeczy niż decoupage i stronki.
W zeszłym tygodniu niespodziewanie znajoma jechała do mojego rodzinnego miasta i zaproponowała, żebym pojechała z nią. Przeprogramowałam sobie trochę plany i już w środę wyruszyłam do mojej mamy. Zaledwie kilka godzin spędziłyśmy razem, ale to zawsze lepsze niż nic.
Odwiedziłam również babcię i ciocię na nowym mieszkanku, który mama od maja im urządza.
Nie obyło się bez gigantycznej porcji delicjowych lodów Augusto z bitą śmietaną, sokiem wiśniowym, koniakiem, waflem i chałwą. Jak żyję nie zdjadałm takiej porcji!
Potem szybka decyzja co by tu zabać do decoupageu ze sobą. Padło na dwie naprawdę stare i rupieciaste ciocine walizki i parę szklanych drobiazgów.
Strasznie mi się spodobały, a już miały trafić na śmietnik. Mama i babcia przechowały je dla mnie. Teraz tylko trochę czasu potrwa zanim będę miała czas je ozdobić.
Obejrzałam też mamy malutki ogródek i zdążyłam jeszcze fotnąć kilka kwiatków:
Smutno trochę, że trzeba wracać, ale cóż… praca czeka.
W sobotę za to miałam kurs decoupage malarski i panie świetnie się na nim bawiły, z czego relecję zdam jutro.
Jednym z zadań na kursie było takie oto cóś:
Co zrobić z taką damą?
Odpowiem jutro.
Walizki są już teraz piękne-a kiedy je zrobisz to będą dziełami sztuki.Strasznie mi się podobają i czekam na efekt końcowy.